Kolejny rok dobiegł końca i nadszedł czas mniejszych i większych podsumowań, także tych blogowych. Niezależnie od tego ile wpisów z inspiracjami tu wrzucam, to i tak Waszą największą sympatią cieszą się zdjęcia mojego mieszkania. W tym roku również tak było.
U mnie nadal panuje chaos przedświąteczny. Może nie widać tego na zdjęciach, ale uwierzcie, że stan podłogi woła o pomstę do nieba. Na szczęście sprzątanie to domena Pana G. Ja muszę ogarnąć inne rzeczy, jak np. pakowanie prezentów, pieczenie ciast, pralinki i takie tam. W sumie same przyjemne. W tle cichutko śpiewa, kolejny już rok z rzędu, Michael Buble. Lampki na choince świecą. Zastanawiam się jeszcze czy sobie grzańca nie zrobić...
Już tylko odrobina ponad tydzień i zasiądziemy do wigilijnych stołów. W moim domu Wigilię zawsze obchodzi się dużym gronie. Spotyka się cała rodzina ze strony mamy, a że jest ich czwórka rodzeństwa, to trochę nas jest. Uroczystą kolację zaczynamy zwykle w okolicach 20-tej, bo dla większości jest to już druga kolacja. Atmosfera jest bardzo miła i zawsze nie mogę się doczekać, kiedy się wszyscy spotkamy. W dzisiejszych zabieganych czasach, mało mamy okazji do wspólnych rozmów, w tak licznym towarzystwie.
Zostałam ostatnia. Wszystkie uczestniczki Świątecznego Spotkania Blogerek w Kuchni Spotkań IKEA, pokazały już swoje relacje, więc pewnie wiecie już o co chodzi. Zastanawiałam się jak ugryźć temat, by ktoś chciał jeszcze tu zajrzeć. Wpadłam na pomysł, by podać Wam przepis na mój farsz do pierogów, bo jego skład wzbudził zdziwienie dziewczyn, a pierogi smakowały. Zdjęcia będą podobne, bo to tak już bywa w wypadku tego typu spotkań. Moich jest mało, bo dużo czasu spędziłam "przy garach", dlatego pożyczyłam kilka od Izy.
Prezenty to fajna sprawa, a w ostatnich dniach sporo było okazji, by mnie obdarować. Pod koniec listopada miałam imieniny, w niedzielę Mikołajki, a na horyzoncie Boże Narodzenie. Zwykle dostaję różne wnętrzarskie drobiazgi, jak na przykład butelkę z IKEA, którą widzicie na zdjęciach. Jednak gadżety elektroniczne to też moja słabość. Lubię wszystkie designerskie nowości z tej branży.
Czas leci nieubłaganie. Rok 2015 zbliża się do końca i już najwyższy czas pomyśleć o plannerze na kolejny. Używacie? U mnie z tym bywa różnie. W styczniu jestem pełna zapału, w lutym robię jeszcze zapiski, a w marcu porzucam upragniony notes i tak leży kolejnych kilka miesięcy nieruszany.
Mimo to co roku kupuję i co roku szukam tych najpiękniejszych. Dzisiaj pokażę Wam 9 kalendarzy książkowych, które spodobały mi się najbardziej. Po trzy w każdym stylu - czarno-białe, kolorowe i z motywem kamienia.
Oj, dawno mnie tu nie było. Nawet się nie obejrzałam, a już minął ponad tydzień od ostatniego wpisu. Leci ten czas jak szalony!
Dzisiaj mam dla Was nieśmiałe początki świątecznych dekoracji w moim mieszkaniu. Mamy też kalendarz adwentowy, w tym roku last minute i średnio jestem z niego zadowolona. Jego fragment możecie zobaczyć namoim instagramie. Polecam też zeszłoroczny wpis, z kalendarzem fotograficznym.
Szwedzkie perfumy BYREDO od 210 zł | Elementarz stylu, Kasia Tusk - w Matras 34,93 zł (a przy zakupie 3 książek, na trzecią dostaniecie 50% zniżki) | Naszyjnik - Agata Bieleń, 260 zł | Kinfolk Home - Bookdepository, 89,43 zł (dostawa gratis) | Kalendarz na 2016, DESIGN LETTERS | Zegarek Daniel Wellington (na hasło ola.fotobloo -15% taniej, wysyłka gratis, teraz na stronie zaczęła się też ŚWIĄTECZNA PROMOCJA) | Lakiery do paznokci, DIOR - Sephora, od 105 zł | Świece zapachowe, Skandinavisk, 129 zł
Nie mogłam się oprzeć żeby nie pokazać Wam tego wnętrza. Niby to styl skandynawski - białe ściany, drewniana podłoga, ale za pomocą kilku dodatków zyskało boho charakter. Nie ma tu zbyt wielu kolorów, ale naturalne materiały i odrobina elementów vintage zrobiły swoje.
Blogosferę powoli zaczynają zalewać listy prezentów. I dobrze! Jeszcze kilka lat temu gwiazdkowe upominki kupowałam za pięć dwunasta i zwykle nie byłam z nich zadowolona. Teraz staram się to robić wcześniej, by mieć czas na bardziej przemyślane decyzje.
Kiedy trzy doskonałe polskie firmy łączą się by stworzyć coś wspólnie, to można się zdziwić. To raczej nie jest w naszej naturze, nie sądzicie? A szkoda, bo takie współprace przynoszą wiele korzyści.
Pomysł na ten wpis wpadł mi do głowy, gdy zaczęłam się zastanawiać w jakim stylu chciałabym urządzić moje kolejne mieszkanie. Nie ukrywam, że w planach mamy przeprowadzkę, więc powolutku i nieśmiało myślę jak by to wszystko mogło wyglądać.
Kiedy mniej więcej rok temu odwiedziłam Agnieszkę w jej domu, to nie zostałam wpuszczona do warsztatu. Tłumaczyła się, że ma tam bałagan. Ale ja wiem swoje, kryły się tam cudowne moce, których nie chce ujawniać światu.
Mam dla Was dzisiaj nie lada gratkę. Sama jak dostałam te zdjęcia, to serce mocnej mi zabiło. Pokoik jest przepiękny. Zgadlibyście, że jest to polskie mieszkanie?
Domyślacie się może do kogo należy ta cudowna przestrzeń?
Weekendowe śniadania, to zwykle celebracja chwil spędzanych w gronie rodziny, ale gdy wypada akurat na dzień po zmianie czasu i na wpół nieprzespanej nocy, to już nie jest tak kolorowo. Człowiek marzy tylko by wskoczyć z powrotem do łóżka, a nie siedzieć przy stole.
Przed weekendem na facebooku zapowiadałam relację z Łódź Design Festival 2015. Nie będzie to jednak całościowe sprawozdanie. Jeśli chcecie poznać przekrój festiwalu zachęcam do zaglądania na inne blogi, już kilka relacji się pojawiło. Ja opiszę Wam dwie wystawy, które wywarły na mnie największe wrażenie. Dziś pierwsza z nich - Odczarować Wiklinę.
Projektując kuchnię mamy zawsze z tyłu głowy myśl, że to inwestycja na lata. Chciałoby się mieć coś modnego w danym momencie, ale również zabudowę, która ma przetrwać dobrych kilka czy kilkanaście lat i nadal być na czasie. Sprostać tym wymaganiom jest niebywale trudno.
Trend samodzielnego wykonywania skórzanych uchwytów do szuflad i szafek obecny jest we wnętrzach już od jakiegoś czasu. Sama wykorzystałam go przy przemianie mojej kuchni. Takie odświeżenie mebli wymaga odrobiny zdolności manualnych i niezbyt dużych środków finansowych.
Pozłacane okrągłe lustro na rzemieniu. Alternatywa dla wszechobecnych luster na pasku, które swoją drogą, bardzo mi się podobają. To jest delikatniejsze, bardziej subtelne. Idealne do łazienki.
Trzy rzeczy w tym domu zadecydowały o tym, że je Wam tu pokazuję. Po pierwsze ściana ze sprzętem fotograficznym, po drugie kredens w pokoju dziecięcym oraz piaskownica w tarasie.
A poza tym całość jest bardzo moja. Zapraszam do zwiedzania.
Tak jak styl we wnętrzach kreują Skandynawowie, tak modę dziecięcą głównie Hiszpanie i Francuzi. Dzisiaj chciałam Wam pokazać moją ulubioną markę ciuszków dla dzieci - tiny cottons.
To co lubię najbardziej we wnętrzach, to prostota. Neutralne tło i minimalistyczne dodatki. Ostatnio mam fazę na elementy w kolorze czarnym. Jednym z nich jest metalowy stojak na doniczkę od Madam Stoltz.
Kiedy ponad miesiąc temu dostałam maila z pytaniem czy nie chciałabym podjąć współpracy z marką molekule, bardzo się ucieszyłam. W moim sklepie brakuje tekstyliów i ten produkt wydawał się świetnym ich uzupełnieniem.
Z zazdrością przeglądamy strony szwedzkich agencji nieruchomości, podziwiamy niebanalne zdjęcia i piękne mieszkania. Wzdychamy do różnych alvhemów czy innych fantasticfranków i biadolimy, że u nas nie ma takich biur pośrednictwa. A tu niespodzianka! Właśnie, że mamy! SCANDILOVE.
Za każdym razem, gdy spotykam się z Jagodą z Loving It, to wracam z nowymi pomysłami na blogowanie. Od jakiegoś czasu namawia mnie na pisanie o dzieciach. Dlaczego? Bo tak jak marki wnętrzarskie, doskonale znam też marki z odzieżą dla dzieci, a pięćdziesiąt procent profili na instagramie, które obserwuję pokazuje dziecięce ciuszki i maluchy w świetnych stylizacjach. Ale czy to wystarczy? Nie wiem. Wiem, że to kolejna działka, zaraz po wnętrzach, która mnie wciągnęła i póki co nie puszcza.
Witajcie w niedzielę! Pogoda na zewnątrz nie sprzyja spacerom, bo wiatr chce głowę urwać, więc liczę na to, że więcej Was tu dzisiaj trafi. A warto nie przegapić dzisiejszego wpisu, bo można będzie wygrać akcesoria od Anita się nudzi! Zapraszam!
Część z uczestniczek pokazywała już stylizację scandi na swoich blogach, więc jeśli macie już dość patrzenia na te kadry, to Was zrozumiem, ale i tak pokażę nasz stół widziany moim okiem. Przy okazji podam też szczegółowo, gdzie możecie kupić przedmioty widoczne na zdjęciach. Zapraszam!
Nie wiem, gdzie się podział ten tydzień, ale właśnie sobie zdałam sprawę, że w Starachowicach byłyśmy w zeszły piątek! Wrażeń było tyle, że w poniedziałek nie miałam siły na nic, a później zajęłam się pracą i urodzinami Zośki, więc dopiero dziś mam chwilę, bo coś dla Was napisać.
Już za tydzień koniec wakacji. Już za tydzień Zośka zaczyna swoją przygodę z przedszkolem. Na razie planujemy próbne pół roku, dwa razy w tygodniu po kilka godzin. Co z tego wyniknie? Zobaczymy.
Po dwóch tygodniach nieobecności wracam do Was pełna energii i chęci do pracy. Urlop, który spędziliśmy w tym roku w Toskanii pozwolił mi naładować akumulatory i odrobinę oderwać się od rzeczywistości. A jak było? Sami zobaczcie!
Pytanie o narożnik z naszego salonu pada najczęściej w mailach, które od Was dostaję. Kupując go miałam niemały problem, bo wymarzyłam sobie konkretny kształt, a w sklepach bardzo trudno było znaleźć coś odpowiedniego.
Nareszcie! Myślałam, myślałam, aż pewnego dnia, na instagramie, wpadło mi w oko zdjęcie, które zadecydowało o ostatecznym wyglądzie ściany nad kanapą. Nie ma to jak dobra inspiracja.
Prefabrykowane domy w Polsce nie kojarzą się zbyt dobrze, jednak szybkość z jaką możemy je postawić rekompensuje wszystko. Dzisiejsze domy tego typu to już nie betonowe szkaradztwa. To nowoczesne budynki z ekologicznych materiałów, zaprojektowane z precyzją i zaangażowaniem.
Kolejny leniwy weekend za nami. Ostatnio niewiele się dzieje. Z niecierpliwością wyglądamy wakacyjnego wyjazdu, ale jeszcze trochę czasu do niego zostało.
Miniony weekend spędziłam na blogerskiej konferencji w Poznaniu i wróciłam z głową pełną pomysłów i przemyśleń. Nadchodzą zmiany. W planach mam pewne modyfikacje zarówno tu, na blogu jak i w sklepie.
Ze względu na fakt, że rozpoczęły się wakacje mam dla Was domek letni. Do końca sierpnia, będę pokazywać tylko takie obiekty. Co tym myślicie? Może kogoś zainspiruję, bo akurat robi remont na działce...
Chociaż za oknem jeszcze go nie ma, w domu już czujemy jego atmosferę. Pan G. przechodzi w tryb domowy, więc będzie nam z Zośką raźniej. Lato czyli wakacje. Mimo że do szkoły przestałam chodzić już dobrych kilka lat temu, to właśnie przez pracę Pana G. lata odlicza się u nas od wakacji do wakacji.
Chociaż prognozy na weekend nie są optymistyczne to nie zmienia to faktu, że stoimy u progu lata, pory roku, którą prawie każdy z nas lubi i czeka na nią z utęsknieniem. Dzisiejszymi zdjęciami chciałabym Was wprowadzić w klimat wakacji i letniego wypoczynku.
