Urlopowe przemyślenia
10:46:00Właśnie wróciłam z tygodniowych wakacji all inclusive. Jak zwykle byłam sceptycznie nastawiona do tego typu wyjazdów, ale pojechałam i nie żałuję. Trafiliśmy do bardzo fajnego hotelu i poddaliśmy się błogiemu nicnierobieniu. Totalnie się obijaliśmy. Tylko basen, bar, restauracja i łóżko.
W czasie takiego wypoczynku można wiele rzeczy przemyśleć, szczególnie jak się jeszcze przeczyta odpowiednią książkę.
Często nie doceniamy tego co mamy i wciąż narzekamy na jakieś drobne problemy, które tak naprawdę nie mają znaczenia. Postanowiłam sobie wziąć się w garść i czerpać z życia radość i przynajmniej częściowo skończyć z marudzeniem. Bo przecież bycie szczęśliwym w ogromnym stopniu zależy od nas samych.
Muszę zabrać się za rzeczy, do których zbierałam się przez cały urlop macierzyński (koniec tuż-tuż). Uporządkować plan tygodnia. Zdecydować co jest ważne, a co ważniejsze.
All inclusive ma jeszcze jedną wadę - plus 2,5 kg na wadze po powrocie. Okazuje się, że jednak nie do końca nie jest mi obojętne jak wyglądam, co uparcie sobie wmawiałam. Pisze to tutaj, żeby był dowód, na zawsze, hehe. Trzeba się za siebie wziąć!
Trzymajcie kciuki Kochani, żeby te wzniosłe plany nie spełzły na niczym w szarej rzeczywistości dnia codziennego.
Buziaki!
W czasie takiego wypoczynku można wiele rzeczy przemyśleć, szczególnie jak się jeszcze przeczyta odpowiednią książkę.
Często nie doceniamy tego co mamy i wciąż narzekamy na jakieś drobne problemy, które tak naprawdę nie mają znaczenia. Postanowiłam sobie wziąć się w garść i czerpać z życia radość i przynajmniej częściowo skończyć z marudzeniem. Bo przecież bycie szczęśliwym w ogromnym stopniu zależy od nas samych.
Muszę zabrać się za rzeczy, do których zbierałam się przez cały urlop macierzyński (koniec tuż-tuż). Uporządkować plan tygodnia. Zdecydować co jest ważne, a co ważniejsze.
All inclusive ma jeszcze jedną wadę - plus 2,5 kg na wadze po powrocie. Okazuje się, że jednak nie do końca nie jest mi obojętne jak wyglądam, co uparcie sobie wmawiałam. Pisze to tutaj, żeby był dowód, na zawsze, hehe. Trzeba się za siebie wziąć!
Trzymajcie kciuki Kochani, żeby te wzniosłe plany nie spełzły na niczym w szarej rzeczywistości dnia codziennego.
Buziaki!
12 komentarze
Żeby plany nie spełzły na niczym to tego croissanta oddaj mężowi ;)
OdpowiedzUsuńZdjęcie jest sprzed urlopu, spoko :P
UsuńMy też do takich wyjazdów podchodzimy sceptycznie, ale jednak z małym dzieckiem to bardzo wygodna opcja. Chociaż akurat my po tygodniu wróciliśmy lżejsi, bo Marcin wybiegał z restauracji w czasie posiłków i nigdy nie daliśmy rady naprawdę się najeść :D
OdpowiedzUsuńNo właśnie, maluchy mają swoje prawa i im starsze, tym trudniej je zmusić do zwiedzania. Dlatego tego typu wyjazdy się sprawdzają. Pozdrawiam!
UsuńBłyskawicznie minęło! Olu, a jak Zosia w takich tropikach? Chciałabym wybrać się z Łucją w przyszłe wakacje, ale mam trochę wątpliwości, czy nie za wcześnie. Ja też się zbieram do wzięcia za siebie i coś słabo mi idzie...
OdpowiedzUsuńW sumie to tylko tydzień. Co do tropików, to nie było tak źle, z tego co wiem w Polsce w tym czasie były takie same temperatury. Na miejscu Zosia cały czas siedziała w basenie. Filtr 50, kapelusz na głowie. Moim zdaniem nie ma się czego bać. Łucja będzie za rok starsza, więc tym bardziej. A zawsze możesz pojechać w maju lub czerwcu, to zawsze będzie trochę chłodniej. Buziaki! Fajne zdjęcia u Ciebie z naszego spotkania.
UsuńMy byliśmy z Marcinem w październiku w Tunezji, gdy miał niecały rok. Podobało mu się i na plaży, i w basenie, bardzo fajnie spędziliśmy ten czas. Łatwiej go było upilnować niż teraz :)
UsuńWyjazdy poza sezonem mają nie tylko tę zaletę, że pogoda przyjemniejsza (zwłaszcza po sezonie, gdy woda już się zdążyła nagrzać, a za to słońce aż tak nie przypieka), a przy okazji łatwiej znaleźć tańsze oferty. Dlatego polecam :) Póki dzieci nie chodzą do szkoły warto korzystać :)
Oluś super, że już jesteś w domu! :) Wypoczęta i ile przemysleń. trzymam kciuki za Ciebie kochana :*
OdpowiedzUsuńa z ta wagą to niestety chyba każdy tak ma po wakacjach ;) też miałam 3 kg więcej po Grecji.
Ola co do szczęścia to tak to jest.. trzeba doceniać to co się ma, tak jak mówisz <3
i nie narzekać! własnie... my Polacy mamy narzekanie we krwi.. trzeba z tym walczyc i już :)
szkoda,że żadnych fotek z urlopu nie dałaś,lubię oglądać nowe miejsca :)
OdpowiedzUsuńu mnie urlop już za tydzień i powoli zaczyna mnie ogarniać przed urlopowe szaleństwo,coś jeszcze trzeba załatwić,coś dokupić ale lubię ten czas gdy wiem,że upragnione lenistwo tuż,tuż..
Zapraszam na mój instagram, tam znajdziesz kilka zdjęć. Tak jak pisałam, czas spędziliśmy głównie w hotelu więc nie ma wiele do pokazywania.
UsuńOla trzymam kciuki za postanowienie. Też tak mam właśnie. Siedzę nad morzem i ciesze się każdą chwilą. ..koniec z marudzeniem. Kiedy ja jestem zadowolona to cała rodzinka też i nawet dzieciaki jakieś takie grzeczniejsze. Mamy tyle powodów do radości na co dzień.
OdpowiedzUsuńZazdroszczę urlopu, mój dopiero w październiku,.,,:-)
OdpowiedzUsuń