To był cudowny weekend, ale niestety wszystko co dobre szybko się kończy. Za szybko. Te dwa dni spędzone z Dziewczynami, naładowały mnie energią na dobry miesiąc. W pięknym ogrodzie i w domu u Agi (Pretty Pleasure) wraz z Lu (Enjoy Your Home), Martą (Fotost(w)ory), Anią (Wymarzony Dom Ani), Dianą (Szczęście Jest Wyborem), Anicją (Anicja's White Space) i Anią-Scraperką (Scraperka Blog) przegadałyśmy dwa dni i pół nocy. Zaskakujące jak osiem obcych Kobiet ma wiele ze sobą wspólnego. Podobne mamy problemy, podobne rzeczy nas cieszą. A przecież wcale się nie znamy... A może jednak nie, przecież, jak powiedziała Marta, codziennie odwiedzamy się w domach.
Odkąd pamiętam, nigdy nie lubiłam gotowych wiązanek. Jak tylko goście wychodzili za próg, rozkładałam je na części pierwsze i układałam swoje bukiety. Nawet po ślubie, następnego dnia po weselu układałam bukiety z kwiatów, które dostaliśmy, a było tego bardzo dużo. Później podłoga w mieszkaniu była cała zastawiona wiadrami kwiatów, pięknie było! Szkoda, że zaraz wyjeżdżaliśmy w podróż poślubną i nie miałam czasu nacieszyć się ich urokiem.
Postanowiłam na przemian z cyklem "Zoom na wnętrze", umieszczać na blogu serię postów "Ładny dom". Będą to wpisy o domach, które mi się spodobały, gdy natknęłam się na ich zdjęcia w sieci. Domy, w których mogłabym zamieszkać, ale też takie, które po porostu mnie zachwyciły, ale nie do końca są w moim stylu.
Pojęcie "ładny" jest może trochę infantylne, ale to tak na przekór trochę, żeby nie było tak do końca serio.
Tak więc dzisiaj pierwszy ładny dom. Będzie fajnie, jak podzielicie się ze mną swoją opinia na jego temat.
Architekt: Pascal Flammer
Lokalizacja: Szwajcaria, Balsthal
Rok budowy: 2013
Zdjęcia: Ioana Marinescu (stąd)
Wakacje to czas, kiedy imprezujemy na świeżym powietrzu. Odbywają się pikniki, grille, festyny. W większym lub mniejszym gronie. Lubimy ten czas. Blogerki też go lubią!
Już w najbliższą sobotę kilka fajnych Kobitek spotka się, by poplotkować o życiu, przygotować i zjeść coś dobrego, a także pobawić się w stylizację. W ogrodzie Pretty Pleasure, zaaranżujemy stół na nasze Bloggers Garden Party.
The Dorsz, to brytyjska restauracja typu fish&chips w Krakowie. Wnętrze zaprojektowała ekipa z łódzkiego biura Libido Architekci.
Wystrój jednoznacznie kojarzy się z londyńskim metrem, co w połączeniu z serwowaną w tym miejscu kuchnią, współgra idealnie. To jednak ważne połączenie, bo niedawno byłam w restauracji bułgarskiej z ludowymi pasiastymi obrusikami i wystrojem jak w barze sushi. Oj, nie grało mi to wcale… Lubię jak kuchnia współgra z wystrojem, a jak jeszcze jest to zrobione w tak wyrafinowany sposób jak w The Dorsz, to „szapo ba”!
Po pierwsze – gołe żarówki i plątanina kabli. Ten trend może i jest już oklepany, ale cały czas bardzo modny i spektakularny.
Po drugie – instalacja natynkowa. Tutaj nawiązująca do wystroju londyńskiego metra, jest widocznym nawiązaniem do będącego na topie stylu industrialnego.
Po trzecie – upcycling! W jednej z sal jako stolików użyto oryginalnych szpul kablowych. Jest super!
Po czwarte – płyta OSB jako warstwa wykończeniowa. To też trend obecny już we wnętrzach od jakiegoś czasu. Tutaj wykorzystany w łazience, jako świetna alternatywa dla ceramiki.
Po piąte – ściana pomalowana farbą tablicową. Moda na ten rodzaj wykończenia chyba właśnie we wnętrzach gastronomicznych miała swój początek. W The Dorsz w połączeniu z ozdobnymi ramami od obrazów.
I po szóste – kafelki cegiełki. Dzisiaj w co drugiej kuchni polskich blogerek wnętrzarskich. Tu ewidentnie nawiązują do pomieszczeń podziemnej kolejki, chociaż mnie bardziej kojarzą się z Paryżem niż Londynem.
To może teraz Wy. Coś przeoczyłam? Dodali byście coś od siebie? Bardzo jestem ciekawa Waszych komentarzy.
I jak mi idzie z cyklem „Zoom na wnętrze”? To dopiero trzeci wpis, ale chyba się wkręcam. Tym razem postaram się być konsekwentna.
Zdjęcia autorstwa Jacka Olszewskiego, za zgodą Libido Architekci.
Miłego dnia!
Jak tam Wam minął weekend? U mnie było całkiem przyjemnie.
Wczoraj wybraliśmy się na piknik. Był to trochę spontaniczny wypad, bo wstępnie w planach były żaglówki, ale pogoda nie dopisała (nie wiało!). Tak więc wylądowaliśmy na kocyku, na dosyć tłocznej leśnej plaży. Pomoczyliśmy trochę nóżki, zjedliśmy przygotowaną na prędce sałatkę i fasolkę szparagową z bułeczką. Złapaliśmy kilka promieni słońca i wypoczęci wróciliśmy do domku.
Lubię ten leniwy czas z moją kochaną rodzinką. Taki niespieszny i spokojny. Wakacyjny.
Sałatka, to wariacja na temat przepisu z mojej ulubionej kulinarnej strony, czyli Kwestii Smaku. Oryginalnie przyrządza się ją tak. Ja użyłam sera gorgonzola i orzechów włoskich zamiast oryginalnych składników. Może nie jest to typowo letnie danie, ale jedno z moich ulubionych. Sycące, ale jednocześnie dosyć lekkie.
Swoją drogą, doszliśmy dzisiaj z Panem G. do wniosku, że udane wakacje kojarzą się nam zawsze ze smacznym jedzeniem. Co porodzić? Chyba nigdy nie będziemy zbyt szczupli…
Miłego poniedziałku, Kochani!
PS. Zapraszam na wyprzedaże do sklepu, może znajdziecie coś dla siebie!
Jak podzielić pomieszczenie zachowując wrażenie otwartej przestrzeni?
Dobrym pomysłem są szklane przegrody. Niestety czyste tafle szkła mogą być niebezpieczne – łatwo w nie po prostu wpaść! Co na to poradzić? Czemu nie wykorzystać pofabrycznych okien w stalowych cienkich ramkach? O takich:
Geometryczne podziały i elementy z recyclingu to hit ostatnich lat. W tego typu elementach też świetnie się sprawdza.
Nie zawsze mamy dostęp do elementów z odzysków. Wtedy możemy zrobić takie ścianki pod wymiar, korzystając z usług np. szklarza czy firmy wykonującej okna na zamówienie.
Nie wiem jak to rozwiązanie sprawdziłoby się przy dzieciach, ale to już inna kwestia. Nie wszyscy przecież muszą się o to martwić, no nie?
Więcej zdjęć na Pinterest.
Linki do zdjęć: 1, 2, 3, 4, 5, 6.
PS. Jak pewnie zauważyliście na pasku bocznym pojawił się banerek Bloggers Garden Party. Już 19. lipca kilka blogerek wnętrzarskich spotyka się w ogrodzie Pretty Pleasure, by podyskutować o życiu, zjeść coś dobrego i porobić dla Was dużo inspirujących zdjęć. Będzie to impreza bardzo kameralna, ale obiecujemy podzielić się z Wami relacją.
Witajcie Kochani, przepraszam, że o tak późnej porze, ale urodził mi się dzisiaj bratanek i musiałam jechać go obejrzeć. Dopiero teraz mam chwilkę, żeby usiąść do komputera.
A więc, poducha w plusiki od So Homely wędruje do:
AnZulki.
Gratuluję i proszę Cię o dane do wysyłki na maila: ola.fotobloog@gmail.com
Pozostałym bardzo dziękuję za zabawę i za cenne wskazówki dotyczące mojego bloga. Najbardziej zmartwiła mnie uwaga, że trudno mnie znaleźć w sieci. Nie wiem za bardzo, co na to poradzić. Macie jakieś pomysły?
Dziękuję też sponsorowi. Z tego co wiem, teraz na stronie So Homely jest mała wyprzedaż, więc myślę, że warto się o poduszkę pokusić.
Miłej nocki Kochani!