W Krakowie po studencku
22:33:00Kilka dni temu natknęłam się na flickrze na zdjęcia świetnego wnętrza. Poprosiłam jego właścicielkę, by napisała kilka słów o sobie i o swoim mieszkanku. Zatem nie będę się rozpisywać i oddam głos Ani:
"O mnie? Kończę właśnie judaistykę, wiosną zostanę żoną i dostanę kota;) Mieszkanie jest na skraju krakowskiego Śródmieścia, w bloku z lat 50. Do nowiutkich 64m2 wprowadzili się Dziadkowie, tu urodziły się ich 3 córki. Najmłodsza, moja Mama, po studiach przeprowadziła się w góry, a ja wróciłam do Jej starego pokoju 5 lat temu. Do maja dzieliłam mieszkanie ze współlokatorkami, od kilku miesięcy mam je tylko dla siebie (i Narzeczonego;) ).
Pomalutku przerabiamy je na bardziej nasze, a ja staram się zachować klimat jaki pamiętam z dzieciństwa. Dużo rzeczy robię sama lub wyręczam się Narzeczonym (były cykliniarz, troskliwie zaopiekował się 60letnim parkietem), sprawia nam to wielką frajdę (może nie licząc małego kryzysu przy skrobaniu lamperii w kuchni ;) ).
Stawiam na duży efekt małym kosztem, jedynie w kuchni nie oszczędzaliśmy na farbie - to jak na razie chyba najdroższe szaleństwo. Część mebli jest w mieszkaniu od zawsze, niektóre są z pobliskiego targu staroci, zbierane po rodzinie, z komisu i allegro - odnowione i przemalowane.
Niedługo zabieramy się za duży pokój - baza będzie biało-drewniana, konkrety wyjdą w praniu - na ogół nie mam koncepcji tylko zestawiam rzeczy/kolory które aktualnie mi się podobają - czasem wychodzi, częściej nie ;) Wczoraj znalazłam w piwnicy Taty fantastyczną metalową lampę stojącą swego czasu nad stołem operacyjnym dawnego szpitala wojskowego - będzie jak znalazł nad planowaną do dużego pokoju wygodną kanapę.
Lubię niedosłowne wariacje na tematy ludowe/góralskie(w górach się wychowałam), klimaty peerelowskie (przypominają mi dzieciństwo i mają ten zapierający dech siermiężny urok), drewno/sklejkę i kolor. Inspirują mnie skandynawskie blogi, moda uliczna, film, moje studia, historia."
Jak Wam się podoba?
Zdjęcia autorstwa właścicielki mieszkania.
4 komentarze
Podoba się bardzo :) Od dawna obserwuję tu i tam przemianę tego mieszkania i zawsze odnoszę to samo wrażenie, że muszą tam mieszkać bardzo fajni ludzie. Widać, że to mieszkanie żyje, jest w nim historia i teraźniejszość, kolory, luz, przedmioty, które są po prostu ładne niezależnie od tego, ile mają lat - moja ulubiona mieszanka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Hahaha no ładnie, miałam zamiar w tym tygodniu wrzucić to mieszkanie Ani u siebie na blogu, bo mi też udzieliła mini wywiadu :))) mam nadzieję, że się nie pogniewasz jak w takim razie za 2-3 tygodnie zrobię podobnego posta?
OdpowiedzUsuńNie ma problemu. Z tą telepatią naprawdę jest coś na rzeczy:)
OdpowiedzUsuńBardzo, bardzo mi się podoba, uwielbiam mieszkania z klimatem, pomysłem a nie katalogi mebli i dodatków czyli tego co pokazują ostatnio polskie gazety o wnętrzach. W takich domach się żyje a nie porusza wśród eksponatów. A kredens – marzenie!!! Ola pokazuj więcej takich "odkryć"!
OdpowiedzUsuń